Po serii porażek Spółdzielca chciała w końcu zrehabilitować się i przed swoją publicznością wygrać spotkanie. Przeciwnikiem byłą druga drużyna Strażaka Mokrzyska, występująca na co dzień w Szczepanowie.
Widać było, że zawodnicy Spółdzielcy są zdeterminowani, ponieważ rozpoczęli pierwszą połowę pewnie rozgrywając piłkę, jednocześnie nie dopuszczając przeciwnika do swojej bramki.
Gra Spółdzielcy wyglądała dobrze, przez pierwsze dwadzieścia minut byli stroną przeważającą, rzadko popełniając błędy.
To, że gospodarze chcą wygrać to spotkanie, potwierdzili w 21 minucie zdobywając gola. Po lewej stronie dryblingiem popisał się Adrian Gorzkowski, który wypatrzył w polu karnym Mariusza Muchę. Ten zdobył gola ładnym, mierzonym strzałem w długi róg bramki.
Cztery minuty później gospodarze mieli kolejną dobrą okazję na strzelenie drugiego gola. Tym razem spróbował Marcin Sacha, który strzelał mocno z 30m. Piłka jednak minęła o centymetry bramkę gości.
Do końca pierwszej połowy nie zdarzyło się nic spektakularnego. Spółdzielca przeważała. Co prawda goście nie stali bezczynnie na boisku i próbowali zdobyć kontaktowego gola, jednak nie były to zbyt udane próby. Jedyną akcją wartą uwagi był zablokowany strzał Gorzkowskiego w 42 minucie. Gdyby nie udana obrona, najprawdopodobniej byłoby 2:0 dla gospodarzy.
Druga połowa była zgoła odmienna. Widocznie mowa motywacyjna trenera gości podziałała, ponieważ to Oni zaczęły połowę z większym animuszem. Starali się atakować częściej i większą ilością zawodników. Spółdzielca jednak dobrze się broniła.
Kryzys gospodarzy rozpoczął się około 50 minuty. Zawodnicy Strażaka starali się to wykorzystać i zwiększyli napór na bramkę Spółdzielcy. Skutek przyniosło to w 53 minucie. Fatalny błąd popełnił bramkarz gospodarzy, który po mocnym strzale gości z około 16 metra, wypuścił piłkę z rąk a ta wpadła do siatki. 1:1
Podłamało to zawodników gospodarzy, których morale trochę przygasło. Nie oznaczało to jednak, że zostali kompletnie zepchnięci do obrony. Faktem było że to goście wyraźnie dominują w tym meczu, ale Spółdzielca miała też swoje szanse. Najlepsza była w 60 minucie, kiedy to Szymon Baca starał się pokonać bramkarza mocnym strzałem z 20 metrów. Pomylił się jednak tylko o kilka centymetrów, ponieważ piłka przeleciała nad poprzeczką, delikatnie ją muskając.
Wyglądało na to że gospodarze opanowali lekki kryzys i znów szanse się wyrównały, kiedy to w 64 minucie cios wyprowadzili goście. Niesamowitym rajdem popisał się zawodnik gości. Po podaniu ze środka pognał On prawą stroną boiska, mijając przy okazji dwóch obrońców i strzelił przy słupku nie do obrony.
Nie była to zbyt komfortowa sytuacja dla gospodarzy, którzy zostali tym razem zepchnięci do obrony. Bronili się jednak skutecznie aż do końca meczu. I nawet mimo tego, że kończyli mecz z ósemkę, po kontrowersyjnej decyzji sędziego, czerwoną kartkę dostał Kamil Gostek oraz skurcze uniemożliwiły grę pozostałym dwóm zawodnikom.
Podsumowując. Nie wygląda to najlepiej. Jest to następny mecz bez zwycięstwa lub nawet remisu Naszych zawodników. Spółdzielca musi w końcu przebudzić się z tego złego snu. Miejmy nadzieję, że stanie się to w najbliższym meczu. Przypominamy , że przeciwnikiem będzie drużyna z Biadolin Szlacheckich i odbędzie się on 13 października na stadionie w Biadolinach.