Kibice na stadionie w Bieczu na pewno nie mogli narzekać na brak emocji. Zwłaszcza w końcówce meczu. Ale od początku. Od razu było widać, iż goście przyjechali walczyć o punkty. Kilka akcji z obu stron, ale brak zagrożenia bramkowego. W końcu rzut wolny i zawodnik Łącka przepięknie uderza bezpośrednio w samo "okienko" bramki Libery. Strzał nie do obrony. Zmotywowało Nas to do działania. Bramkarz przyjezdnych pokazywał się z bardzo dobrej strony zarówno na przedpolu jak i linii bramkowej. Kilka rzutów różnych, ale dalej nie mogliśmy stworzyć groźnej sytuacji. W końcu podanie do Darka, który z lewej strony pola karnego uderza po "krótkim słupku" i piłka wpada do bramki. Mamy remis.
Druga część spotkania i więcej gry po stronie bramki Łącka. Świetne podanie prostopadłe i Bałut wychodzi sam na sam, ale goalkeeper przyjezdnych broni. Jeszcze dobitka, lecz niecelna. Z minuty na minutę coraz mocniej naciskamy, z nadzieją na bramkę. Otwieramy się przez to i dajemy okazje Zyndramowi na kontry. Na szczęście dla Nas nie wykorzystują żadnej. Staramy się posyłać piłki w pole karne, ale znowu świetnymi interwencjami popisuje się ich bramkarz. Dopiero w doliczonym czasie gry Łącko wyszło z kontrą lecz sędzia pokazał spalonego blisko połowy boiska. Bramkarz podchodzi do stałego fragmentu gry, posyła piłkę w pole karne i Zając główkuje. Piłka przelatuje nad wszystkimi i mamy prowadzenie!!! Emocje niesamowite. Zwłaszcza, iż niecałą minutę później podanie do Kiełtyki na lewe skrzydło, ten wchodzi do środka i zagrywa piłkę prostopadłą do Próchnickiego, który bez zastanowienia uderza lewą nogą. Piłka leci w kierunku przeciwnego "okna" bramki, odbija się od poprzeczki, na linii bramkowej i wpada pod poprzeczką do bramki! Gol niczym z Ligi Mistrzów. Po tej akcji sędzia zakończył spotkanie.
Dziękujemy ekipie przyjezdnych za to twarde i dobre spotkanie oraz kibicom za obecność. Opłaciło się zostać do ostatniego gwizdka.